"We'll tear your soul apart!"
Jak pisałem wcześniej, wczorajszego wieczoru w końcu obejrzałem pierwszą część "Hellraisera" z 1987 roku. Film powstał w oparciu o książkę "The Hellbound Heart" i, co ciekawe, został wyreżyserowany przez jej autora, Clive'a Barkera.

Streściłem dosyć dużo , ale jest to potrzebne, aby dać wam obraz całości. Fabuła jest genialnie prosta i chwyciła mnie od samego początku. Mogłaby to być zwykła opowieść o bardzo niestałym małżeństwie i zdradzie. Tylko zamiast listów miłosnych, na strychu mamy żądnego krwi nieumarłego. Świetnie działa połączenie klimatu "poważnego" horroru z efektownym "monster festem", szczególnie w drugiej połowie, gdzie Cenobici znowu przybywają do świata śmiertelników.
Pierwszy "Hellraiser" to świetny film. Druga połowa jest odrobinkę słabsza, ale jako całość, obraz zasługuję na mocne 8/10, tym samym jest to jak na razie najlepszy film, jaki obejrzałem dla tej strony.
"Hellraiser" przerodził się w dosyć dużą markę i można go porównywać z niekończącymi się seriami slasherów. Doczekał się aż ośmiu sequeli, (chociaż tylko trzy zagościły na srebrnych ekranach) bardziej skupiających się na Cenobitach, którzy w pierwszym filmie stanowią tło, napędzające wydarzenia. Poza filmami, opublikowano także całkiem pokaźną ilość komiksów.
Pozostawiam was z chwaloną przeze mnie sceną zmartwychstania Franka.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz